sobota, 26 maja 2012

Malutki bardzo chory... :(

Nasz kot osobisty, uratowany ze stanu tragicznego, kiedy był bardzo malutki, jest ciężko chory. Właśnie z nim jechaliśmy na badania krwi, kiedy znaleźliśmy Balbinkę. Badania wyszły dziwne. Po kilku tygodniach powtórzyliśmy je i wyszły bardzo złe, i jest podejrzenie choroby, której nazwy nawet nie chcę wymieniać. Na tą chorobę nie ma lekarstwa, możemy tylko podawać mu leki, które zwiększą jego komfort... Smutno nam bardzo, i ciągle mamy nadzieję, że to jednak nie to...

niedziela, 13 maja 2012

A teraz tak...


Prześliczna Balbinka... :))

Sparaliżowana Balbinka...

Dokładnie 4 tygodnie temu jechaliśmy o poranku do Bielska zrobić badania krwi naszemu kotu, który źle się czuł. Było zimno, padało, smętna niedziela taka. Jechaliśmy tamtą trasą tylko dlatego, że dzień wcześniej przypadkiem okazało się, że jest to o wiele krótsza droga od nas do BB. I nagle na środku drogi zobaczyliśmy potrąconego niedużego kota, który podnosił głowę, ale nie mógł się ruszyć, a którego z tej drogi usiłował ściągnąć inny, większy kot. Domyśliliśmy się, że to matka chce pomóc dziecku kociemu. To było straszne, okropne i wolę nie opisywać naszych wrażeń. Koteczek był cały we krwi, na ulicy było mnóstwo zdartego futerka, a kocia mama rozpaczała na chodniku. Nie mieliśmy w aucie żadnego wolnego transporterka, pudełka, nic. Zabraliśmy jakoś potrąconego kotka i pognaliśmy do Bielska. Kotek w aucie stracił przytomność i trząsł się tak, że myśleliśmy, że to koniec. W klinice w BB mają inkubator, koteczka (bo okazało się, że to kocia dziewczynka) została w nim umieszczona, dostała leki i czekaliśmy na cud, ponieważ była kompletnie wyziębiona, musiała leżeć bardzo długo w tym deszczu i zimnie, nie dało się jej zmierzyć temperatury. Zrobiliśmy badania naszemu kotu i wróciliśmy do domu, a koteczka została w lecznicy. Jej mamy nie było w tamtym miejscu...
Wieczorem okazało się, że temperatura się podniosła, a mała najwyraźniej bardzo chce żyć. Rtg wykazało zwichnięcie lub złamanie kręgosłupa, nóżki niewładne :( Ale kotka z każdym dniem była bardziej żwawa, miała znakomity apetyt i bardzo była kontaktowa. Okazało się też, że kupka mokrego, zmierzwionego futerka jest cudną panienką, ma piękne zielone oczka, umaszczenie burorudobiałe i około 5 miesięcy. Po tygodniu zabraliśmy ją do domu.
Wtedy wyglądała tak:
Cdn...

Wojtuś słodziak

Wojtuś to najsłodsze maleństwo, już prawie roczne :)), jakie sobie można wyobrazić. Śliczny, bardzo grzeczny, rezolutny, zawsze w dobrym humorze, nie niszczy, nie jest upierdliwy, wszystko rozumie, lubi inne koty, psy, kocha ludzi... Wojtuś czeka na najlepszy dom, taki, który rozumie, że Wojtuś czasem może kichać, czasem gorzej się czuje, że trzeba do lekarza... Zazwyczaj zdrowie mu dopisuje, ale jego przyszli opiekunowie muszą go otoczyć największą troską. Czekamy więc na ten najlepszy z najlepszych domów, może w końcu...

Gapcio tyje :)

Gapcio, o którym już wspominałam, poświęca się głównie jedzeniu. Je w każdej wolnej chwili, wymiata wszystkie miski, jakie napotka na swojej drodze, i trzeba powiedzieć, że wygląda imponująco, a jego brzuch jest konkursowy! :)


Tania nadal czeka na dom


Kochany, słodki ryjek, prześliczna niewidoma koteczka Tania nadal nie ma domu....

Zdziś ma dom :))

Zdziś, który widnieje wśród kotów do adopcji, ma od tygodnia swój dom. Jak tylko 'zawiadowca' tej strony znajdzie czas, zdejmie go, no bo Zdziś jest szczęśliwy i zadowolony, ma swoją rodzinę teraz. Bardzo to cieszy, kiedy starszy, nie najzdrowszy kot znajduje dom w sezonie właściwie kociakowym. Oczywiście bez Aliny, która zabrała od nas Zdzisia, i ten dom mu znalazła, nic by się nie udało. Alina, dzięki wielkie, który to już raz... A dom Zdzisia... Takich domów nam trzeba, świadomych, odpowiedzialnych, najlepszych...